Cześć!
Tę książkę powinien mieć w domu każdy rodzic. Koniecznie! Bo nie znasz dnia ani godziny...
Śmierć
w oczach dziecka nie musi być straszna
Małą
książkę o śmierci Pernilli Stalfelt kupiłam przypadkiem,
bo niedrogo i temat zawsze aktualny warto dziecku przybliżyć. W pierwszej
wolnej chwili przeczytałam ją w 10 minut i wrażeniami natychmiast muszę się
podzielić.
Książka mnie totalnie zaskoczyła zarówno treścią,
jak i formą. Jest to właściwie cieniutka książeczka, w której tak trudny temat
został przedstawiony w sposób obrazkowo-tekstowy, aby łatwiej przybliżyć go
najmłodszym. Co ciekawe, temat śmierci został wyczerpująco przedstawiony na 28
stronach poczynając od przyczyn umierania, poprzez różne wierzenia, co się z
człowiekiem po śmierci dzieje, jakie są formy pochówku, przeżywania żałoby,
pogrzebu i wspominania zmarłych w różnych kulturach.
Autorka ze smakiem, ale też pewną dozą humoru przedstawiła cały proces, nie zapominając o kłótniach o spadek, stypie i żartobliwych powiedzeniach na temat śmierci.
To wszystko powoduje, że dziecko po przeczytaniu książki nie zostaje pozbawione pozytywnej wizji otaczającego go świata, a potrafi wpleść w nią śmierć w najbardziej naturalny dla siebie sposób. Jestem pełna podziwu dla autorki, że potrafiła tak zgrabnie, przy pomocy rysunków, przedstawić najmłodszym to, co najbardziej w życiu pewne, ale też wywołujące największy niepokój nie tylko w najmłodszych. Rysunki są nieco infantylne, rysowane przez samą autorkę, to jednak jeszcze bardziej pokazuje młodym odbiorcom prawdziwość tematu. Muszę tu również zaznaczyć, że temat został przedstawiony humorystycznie na tyle, by dziecka nie przerazić i przekazać mu treść w formie najbardziej naturalnej, nie obrażając przy tym niczyich uczuć. Książeczka kończy się Piosenką z góry opiewającą radość człowieka umarłego, natomiast na okładce mamy wierszyk o życiu jako dążeniu do śmierci.
Autorka ze smakiem, ale też pewną dozą humoru przedstawiła cały proces, nie zapominając o kłótniach o spadek, stypie i żartobliwych powiedzeniach na temat śmierci.
To wszystko powoduje, że dziecko po przeczytaniu książki nie zostaje pozbawione pozytywnej wizji otaczającego go świata, a potrafi wpleść w nią śmierć w najbardziej naturalny dla siebie sposób. Jestem pełna podziwu dla autorki, że potrafiła tak zgrabnie, przy pomocy rysunków, przedstawić najmłodszym to, co najbardziej w życiu pewne, ale też wywołujące największy niepokój nie tylko w najmłodszych. Rysunki są nieco infantylne, rysowane przez samą autorkę, to jednak jeszcze bardziej pokazuje młodym odbiorcom prawdziwość tematu. Muszę tu również zaznaczyć, że temat został przedstawiony humorystycznie na tyle, by dziecka nie przerazić i przekazać mu treść w formie najbardziej naturalnej, nie obrażając przy tym niczyich uczuć. Książeczka kończy się Piosenką z góry opiewającą radość człowieka umarłego, natomiast na okładce mamy wierszyk o życiu jako dążeniu do śmierci.
Muszę też dodać, że w całej książce nie ma
ilustracji przedstawiającej śmierć jako kostuchę z kosą, co pewnie nie tylko moja
wyobraźnia generuje automatycznie kojarząc hasło. Czyżby w Szwecji, skąd
pochodzi autorka, taka wizja nie funkcjonowała?
Najbardziej powalająca w Małej książce o śmierci jest jej naturalność i forma powodująca, że
czytelnik w każdym wieku po jej przeczytaniu ma uśmiech na twarzy, a nie oczy
pełne łez.
Oczywiście, czytając książkę dziecku zejdzie nam o
wiele więcej czasu niż 10 minut, ponieważ każdy rysunek i tekst powinniśmy
maluchowi wyjaśnić i przybliżyć, a co ważne, te nie pozostawiają nam wielu możliwości
interpretacji. Ma być lekko i naturalnie i tak będzie. Nie wyobrażam sobie,
żeby ten przekaz mógł zepsuć nawet najbardziej negatywnie nastawiony do takiej
formy przedstawienia śmierci rodzic.
Wydawnictwo Czarna Owca oferuje nam w serii Małych książek z cyklu Bez tabu również Małą książkę o przemocy, Małą książkę o kupie, Małą książkę o
miesiączce, Małą książkę o rasizmie i Małą książkę o homofobii. Jeśli
wszystkie są równie dobre jak Mała książka o śmierci, będę po nie
sięgać sukcesywnie, w miarę jak moje dziecko będzie dorastać do omawianych
problemów.
Uważam, że ta niepozorna książeczka powinna się
znaleźć w biblioteczce domowej każdego zapobiegawczego rodzica, by pomóc
przybliżyć jeden z najtrudniejszych do wyjaśnienia tematów, zanim dziecko
zetknie się z nim w sposób drastyczny i niekontrolowany, a nie od dziś wiadomo,
że nie znasz dnia ani godziny…
P. Stalfelt, Mała
książka o śmierci, il. P. Stalfelt, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2008,
ss. 28.
Niniejsza recenzja ukazała się w czasopiśmie o książkach dla dzieci Guliwer nr 3/2018. Jeśli ktoś jest zainteresowany, zapraszam do kupna na stronie http://www.slaskwn.com.pl/sklep/guliwer-czasopismo-o-ksiazce-dla-dziecka
Czego to nie czyta się dzieciom. Najważniejsze to odpowiednio dobierać książki i zabawki. Poczytajcie sobie propozycje od https://haribi.pl/blog/sklep-z-zabawkami/jak-nauczyc-dziecko-radzic-sobie-z-emocjami znajdziecie tu inspiracja na zakupy dla dziecka
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie książka, która będzie świetnym wyborem, a przy okazji dorośli będą mogli przekonać się, że przybliżanie dzieciom trudnych tematów w sposób lekki i nieco żartobliwy działa najlepiej.
Usuń