Cześć!
Oto trzecia część dziecięcej serii autorstwa Magdaleny Witkiewicz wydana przez Od Deski Do Deski - "Mateusz i zapomniany skarb". Dwie poprzednie opisywałam dawno temu (linki poniżej), ta recenzja natomiast niedawno ukazała się w czasopiśmie o książkach dla dzieci Guliwer.
Magdalena
Witkiewicz mądrze i z humorem dla dzieci
Mateusz i
zapomniany skarb to trzecia część serii dziecięcej, znanej doskonale
dorosłym czytelnikom autorki, „specjalistki od szczęśliwych zakończeń” –
Magdaleny Witkiewicz. Wcześniejsze części serii to Lilka i spółka i Lilka i
wielka afera. Kto jeszcze nie czytał, zachęcam do nadrobienia zaległości.
Mimo, że książka ma prawie 200 stron, można ją przeczytać
dziecku w niespełna 2 godziny. Wydawca wyszedł naprzeciw dzieciakom, które
czytają już same i umieścił na kartkach bardzo wiele rysunków, które znacznie
zmniejszają ilość tekstu na stronie i pomagają uruchomić wyobraźnię. Ilustracje
autorstwa Joanny Zegner-Kołat są, co prawda czarno-białe, ale znakomicie
oddają treść i klimat powieści. Warto też zauważyć, że zanim rozpoczniemy
pierwszy rozdział, możemy zapoznać się z wszystkimi bohaterami na
charakteryzujących ich rysunkach. Do tego w każdej chwili, podczas czytania,
kiedy mamy jakiekolwiek wątpliwości, z którym bohaterem mamy do czynienia,
możemy szybciutko do tej strony wrócić i przypomnieć sobie, jak ów bohater
wygląda.
Czytelnicy, którzy zapoznali się już z dwoma pierwszymi
częściami przygód Lilki i Matewki wiedzą już, czego mogą się po nich spodziewać
i z całą pewnością się nie zawiodą. Magdalena Witkiewicz z właściwą sobie
lekkością i humorem opisuje kolejne wakacyjne perypetie 7-letniego Mateusza, jego
sióstr: 10-letniej Lilki i 14-letniej Wiktorii oraz ich przyjaciół. Główną
bohaterką dwóch poprzednich części była Lilka, a teraz Matewka dorósł już do
tego, by stać się tytułowym bohaterem książki. Dzieciaki, jak zwykle, rozumieją
dosłownie zasłyszane u dorosłych związki frazeologiczne, z czego w konsekwencji
wynika wiele kłopotów i przezabawnych sytuacji.
Magdalena Witkiewicz, w każdej ze swoich książek, również
tych dla dzieci, przemyca jakąś mądrość, jakieś prawdy życiowe, wartości,
których znajomość, czy właściwie uświadomienie sobie po prostu bardzo w życiu
pomaga, a nawet jest niezbędne. Tak jest i tym razem. Z kart książki nasze dzieci dowiadują się na
przykład, przy pomocy bardzo obrazowego i trochę zabawnego dla dorosłego
czytelnika przykładu, co to jest równouprawnienie, co to jest demokracja, a
także o tym, że tradycje trzeba pielęgnować (choć nie zawsze). Wszyscy możemy
przy okazji liznąć trochę wiedzy na temat zakonu milczącego mnichów kartuskich,
gatunków motyli i pająków, oraz choroby, która nazywa się jak brzydkie słowo. Autorka
poruszyła również ważny problem oszczędzania wody i uświadamia, że każdy zawód
jest ważny i potrzebny na przykładzie szambiarza. Poza tym okazuje się, że mama obudzona o 6
rano na wszystko się zgadza, a słowo relatywnie
nie zawsze załatwia sprawę. Dla mnie osobiście perełką okazał się eksperyment z
gadaniem do ryżu, do tego stopnia, że sama zamierzam go przeprowadzić.
Natomiast w natłoku tych wszystkich mądrych słów niejako umykają nam słowa taty
Mateusza, przytoczone przez niego na początku książki, na które chciałabym
zwrócić szczególną uwagę: „Najważniejsze jest, by być szczęśliwym człowiekiem”!
Choć słowa te pojawiły się w kontekście ocen na świadectwach dzieciaków, trzeba
je rozumieć znacznie szerzej.
Te wszystkie, a nawet wiele więcej życiowych mądrości
poznajemy podążając ku rozwiązaniu zagadki zapomnianego skarbu. A co to za
skarb, tego już Wam nie zdradzę, lecz zaręczam, że również bardzo niezwykły.
Książka pt. Mateusz i
zapomniany skarb jest lekturą bardzo wesołą, pełną humoru, a przy tym
bardzo mądrą. Można ją z powodzeniem czytać jako samodzielną książkę, jednak z
perspektywy czytelnika, który ma za sobą wszystkie trzy tomy przygód
niesamowitych dzieciaków zapewniam, że w taki sposób bardzo wiele tracimy. Wszystkie
trzy tomy to dopiero skarb.
M. Witkiewicz, Mateusz
i zapomniany skarb, il. J. Zegner-Kołat, Wydawnictwo Od Deski Do Deski,
Warszawa 2018, ss. 192.
Za egzemplarz recenzencki książki serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Od Deski Do Deski!
"Lilka i spółka" - https://obudzwsobiedziecko.blogspot.com/2017/10/lilka-i-spoka.html
Niniejsza recenzja ukazała się w czasopiśmie o książkach dla dzieci Guliwer nr 4/2018. Jeśli ktoś jest zainteresowany, zapraszam do kupna na stronie http://www.slaskwn.com.pl/sklep/guliwer-42018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz